• Increase font size
  • Decrease font size
  • Default font size
  • default color
  • green color
  • blue color
Zmień kolor!
Click on the slide!

„SPOT!” spektakl muzyczny.

Reżyseria, tekst, muzyka:  Szymon Turkiewicz. Wybuchowa mieszanka teatru, muzyki i reklam... Słodko-gorzki obraz otaczającej nas rzeczywistości…

Click on the slide!

Premiera: udana opowieść o drugiej młodości

Bohaterom "Kwartetu" z zielonogórskiego przedstawienia, niestraszne łamanie w kościach, zaniki słuchu i hemoroidy. Dlatego nie pytaj…

Zobacz też…
Click on the slide!

HONEYMOON Gabriel Barylli

Komedia obyczajowa o związkach, jakie łączą kobiety z mężczyznami, pokazana oczami kobiet.

Zobacz też…
Click on the slide!

Babarzyńca z Czechowa

Jeśli ktoś liczył na klasycznego Czechowa w zielonogórskim teatrze, będzie zwiedziony i lepiej żeby został w…

Click on the slide!

Teatr Lubuski: Zapraszamy do dżungli

W nowy rok Teatr Lubuski wkroczył z olbrzymim rozmachem. Na scenie roi się od efektownych kostiumów,…

Zobacz też…
Click on the slide!

Pływanie Synchroniczne

"Żyć i pływać w wannie" "Pływanie synchroniczne" w reż. Brano Mazucha w Teatrze Lubuskim w Zielonej Górze. Pisze Artur Łukasiewicz…

Zobacz też…
Click on the slide!

Dobre duchy, przybywajcie, czyli przebojowa komedia LT

Biedna Pam Valentine. Wystarczy kilka zdań streszczenia „Przyjaznych dusz” - jednej z nowszych sztuk brytyjskiej pisarki...

Zobacz też…
Click on the slide!

"Teraz na zawsze"

"Teraz na zawsze" Magdaleny Frydrych Gregorovej, w reżyserii czeskich twórców związanych z artystycznym ugrupowaniem SKUTR.

Zobacz też…
Click on the slide!

NIEBIESKI PIESEK

NIEBIESKI PIESEK Gyula Urban na podstawie książki Jana i Aliny Le Witt "The blue dog"

Zobacz też…
Click on the slide!

Nie zabijać kolorowych ptaków!

Na zielonogórskiej scenie narodził się tajemniczy Kaspar Hauser - zbyt kłopotliwy ze swoją wrażliwością dla świata, by ten mógł pozwolić…

Zobacz też…
Click on the slide!

Teatr Lubuski: jeszcze uczucia nie zginęły

Mam poczucie, że po "Tektonice uczuć" zielonogórska scena nabiera pewności siebie i co najważniejsze, własnego wyrazu...

Zobacz też…
Click on the slide!

Koncertowy popis pięciu aktorek na zielonogórskiej scenie

Kiedy Elżbieta Donimirska jako pani Betterton - z twarzą "na godzinę dwunastą" - wkracza na scenę, ciarki biegają…

Zobacz też…
Frontpage Slideshow (version 2.0.0) - Copyright © 2006-2008 by JoomlaWorks
Jesteś na stronie : LT
Po prostu Leon po prostu ze ślepym o kolorach
14.04.2011.
6Świat, jaki zobaczyli widzowie na scenie Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze, jest bajecznie kolorowy, jak współczesne komiksy lub chwytliwe reklamy. Jednak to, co dla innych jest atrakcyjną paletą żywych, soczystych barw, dla Leona Kłopotka, tytułowego bohatera sztuki Przemysława Grzesińskiego, jest niewidoczne. Bo Leon – prowincjonalny sprzedawca odkurzaczy jest daltonistą - dla niego są to tylko kadry czarno-białego filmu, w którym przyszło mu uczestniczyć - pisze w recenzji spektaklu "Po prostu Leon po prostu" autorstwa kaliszanina, Przemysława Grzesińskiego, Szymon Świdnicki. Prapremiera sztuki odbyła się na scenie Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze

 

Komedia młodego dramaturga z Kalisza, której prapremiera odbyła się 3 kwietnia na deskach Lubuskiego Teatru, jest nieustanną grą pozorów. Pozornie przedstawia jedynie epizody z życia bohatera uwikłanego w banalne, wręcz stereotypowe związki rodzinno-zawodowe. Leon (w tej roli znakomity Marek Sitarski), zdominowany i nieustannie strofowany przez kochające go kobiety, atakowany kłopotliwymi dla niego pytaniami (w końcu nie bez powodu bohater nosi, nomen omen, nazwisko Kłopotek), to tylko na zewnątrz pantoflarz i życiowy niedorajda. W istocie bowiem Leon jest najczystszej wody filozofem stawiającym fundamentalne pytania egzystencjalne, na pierwszy rzut naiwne i dziecinne, na które adresaci, spętani węzami konwencji nie tylko nie potrafią odpowiedzieć, ale wręcz traktują je jako dowód niedojrzałości życiowej bohatera, jego nieprzystosowania do realnej rzeczywistości. To oni zawsze wiedzą co, jak, gdzie i kiedy. Powtarzają oklepane frazesy, wygłaszane jako własne, bo przecież „tak się teraz ubiera”, „tak się nie kroi sałatki”, „tak się…”.

Ta werbalna, gombrowiczowska gęba tekstu wzmocniona zostaje gębą powtarzających się mechanicznych ruchów bohaterów. Postacie żyją na scenie dziwnym, jakby automatycznym życiem, są niby zaprogramowane roboty, które rozpoczęły swój bezwolny, nieświadomy taniec i nie mogą się zatrzymać.

Ruch sceniczny opracowany przez białoruskiego choreografa  Alexandra Azarkevitcha to niewątpliwie wielki walor tego spektaklu. Raz jest to zapobiegliwa krzątanina, raz spowolnione  przesuwanie się, zawsze jednak przerysowane, hiperbolizujące. W tym zautomatyzowanym świecie, którego istnienie podkreśla dodatkowo scenografia Jana Polivki – metalowe bryły i rury – wszystkie trybiki pasują idealnie. Wszystkie… poza Leonem i Panem Ludwiczakiem (Janusz Młyński). Bo Pan Ludwiczak jest jedyną osobą, która podejmuje dyskusję z tytułowym bohaterem o tym, co dla niego najważniejsze. „Bo widzisz, chłopcze, życie to jest…”

Spektakl, zapowiadany jako super komedia, w istocie swej komedią jest i nie jest. Jest, ponieważ widzowie otrzymują barwne widowisko, żywe, nasączone dowcipem dialogi. Śmieszą przerysowane postacie utyskującej Żony (świetna rola Anny Haby, zwłaszcza w scenie odkurzania mieszkania), gromiącej syna Matki, rodem z witkacowskiego dramatu (tytułowa Matka Witkacego też przecież była rodzicielką Leona) w brawurowym wykonaniu znakomitej Elżbiety Donimirskiej. I zarazem komedią nie jest, ponieważ ten śmiech jest przerwany refleksją, w jak bardzo sformalizowanym, zautomatyzowanym świecie żyjemy. Ile pozostało w nas dziecięcej naiwności i ciekawości w odkrywaniu świata? Czy naprawdę trzeba być w powszechnej opinii ofiarą losu, infantylnym półgłupkiem tylko dlatego, że chce się przerwać zaklęty krąg panujących frazesów i komunałów?

"Po prostu Leon po prostu" to zatem raczej tragifarsa, groteskowy portret nas samych, gra z formą i gra formą. Kto da się zwieść tej formie, zobaczy spektakl z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych. Kto dostrzeże w nim gombrowiczowskie perskie oko, zapyta za Gogolem: Z czego się śmiejecie? Sami z siebie się śmiejecie…


Szymon Świdnicki, Dziennik Wielkopolski, 14.04.2011
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »
 

Poparcie dla Babimostu

thumb_poparcie_dla_lotniska

abilet.pl

Bilety na spektakle Lubuskiego Teatru do nabycia na stronie internetowej www.abilet.pl .

Najbliższe przedstawienie


 

Nowości LT - Newsletter




Gościmy